Skąd się bierze bunt lub wycofanie u dzieci?

Autor: Krzysztof Pawłuszko, Instytut Gestalt (www.instytutgestalt.pl)

Jeśli nieświadomie zaburzamy naturalny rozwój dziecka, potrafi nam to ono przekazać na dwa sposoby. Jest zbuntowane, przysparza wielu problemów wychowawczych, łamie wszelkie ustanawiane zasady. Lub przeciwnie – staje się wycofane, mało spontaniczne, apatyczne. Warto wówczas przyjrzeć się dokładniej własnemu sposobowi postępowania i zrewidować, które nasze zachowania mogą być tego przyczyną.


Rodzice bardzo często nie zdają sobie sprawy, co tak naprawdę jest istotą rozwoju ich pociech. Jest nią własne Ja dziecka, które kształtuje się od początku i dojrzewa przez resztę życia. O dzieciach (a później dorosłych osobach), które wykształcą silne poczucie własnego Ja mówi się, że są pewne siebie, znają swoją wartość, wiedzą, czego chcą i w jaki sposób mogą to osiągnąć. Rozróżniają to, co lubią od tego, czego nie lubią, nie chcą. Potrafią wykorzystywać wszystkie dostępne możliwości do realizacji swoich potrzeb, a także przystosować się do stale zmieniających się warunków. Doświadczają psychicznego i emocjonalnego dobrego samopoczucia. Jeśli zaś wykształcenie silnego Ja nie uda się, dziecko doświadcza braku akceptacji siebie, niepewności, wewnętrznego pogubienia. Ma trudności w określeniu, kim jest i czego chce. Obawia się wyrażać własne zdanie i realizować potrzeby. Prowadzić może to do nadpobudliwości, depresji, różnych fobii i problemów adaptacyjnych.


Bunt i wycofanie u dzieckaWykształcenie wyraźnego poczucia własnego Ja jest jednym z najważniejszych procesów w życiu dziecka, o które może zadbać rodzic. Niestety, nieświadomy rodzic może również zaburzać ten proces, nawet jeśli ma jak najlepsze intencje. Dziecko ma natomiast niejako „zaprogramowane”, instynktowne reakcje na taką sytuację: bunt lub wycofanie. Bunt przejawia się głównie w zachowaniach agresywnych wobec siebie i otoczenia, łamaniu norm i zasad społecznych, czy unikaniu bliskiego kontaktu. Z kolei dziecko wycofane pozornie nie stwarza żadnych kłopotów. Jednak bardzo trudno dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w jego świecie. Obydwa zjawiska są wyraźną informacją, że potrzeby malucha  pozostały niezaspokojone. Jako rodzice często skupiamy się w takich sytuacjach na zachowaniu dziecka i jego „naprawianiu”. Tymczasem to my sami potrzebujemy zmienić postępowanie, a niekiedy również sposób myślenia. Zaopatrzmy się w czas i uwagę i oceńmy sytuację świeżym okiem.


Jakie zachowania utrudniają wykształcenie silnego poczucia własnego Ja u dziecka?

Bardzo często dla rodziców pierwszoplanowe znaczenie ma rozwój intelektualny i poznawczy dziecka. Sfera fizyczno – cielesna oraz emocjonalna jest natomiast pomijana, spychana na margines i ograniczana. Towarzyszy temu przekonanie opiekunów, że to od rozwoju intelektualnego zależy przyszły sukces życiowy. Dziecko myśli wówczas: „Nieważne, co czuję, czego chcę, na co mam ochotę. I tak nie będę mógł pobiegać dziś ani nigdy. Muszę być grzeczny, miły, uprzejmy, dobrze się uczyć, być jak inni, nie sprawiać kłopotów, nie płakać...”. Stosując schematyczne zachowania i podporządkowując się temu, czego się od niego oczekuje, dziecko stara się zasłużyć na miłość, akceptację i uznanie ze strony wymagającego rodzica. Tłumi przeżycia związane z samotnością, brakiem wsparcia, zrozumienia, frustracją z powodu wymagań, którym nie potrafi sprostać. Sygnałem, który może nas w tej sytuacji zaniepokoić, jest sztywny, zalękniony, wycofany i niepewny sposób bycia dziecka.


Wielu rodziców chciałoby również sterować uwagą dziecka, aby zajmowało się ono zawsze tym, co oni uważają za odpowiednie w tym momencie. A przecież dziecko może na przykład nie chcieć rozmawiać, bawić się, wygłupiać, przytulać, wymieniać czułości, by za chwilę przybiec i zakomunikować, że właśnie tego potrzebuje tu i teraz. Nie raz doświadczyłem sytuacji, że moja kilkuletnia córka nie chce ze mną rozmawiać, kiedy ja tego chcę, ponieważ ma ważniejsze zajęcia. Po jakimś czasie, kiedy już na dobre zdążę zająć się swoimi sprawami, przybiega i kolejne 30 minut bez przerwy wisi na moich rękach. Dziecko, któremu uniemożliwiamy spontaniczny dobór aktywności będzie dzieckiem impulsywnym, nadpobudliwym, chaotycznym lub niepewnym swojego działania.


Innym często źle interpretowanym przez rodziców zachowaniem dziecka jest odmowa np.: ubrania odzieży, którą wybraliśmy, zjedzenia posiłku w ilości, którą uważamy za słuszną czy zabawy nowym prezentem. Kiedy dajemy dziecku coś, co wydaje się nam bardzo dobre i niezbędne w jego życiu, oczekujemy, że zostanie to przywitane z radością lub co najmniej zaakceptowane. Tymczasem poczucie własnego ja wykształca się między innymi dzięki temu, że maluch odmówi niekiedy przyjęcia czegoś. Nie robi tego przeciwko nam czy innym osobom z otoczenia. Próbuje po prostu w zdrowy sposób sięgać w relacji z opiekunami po to, czego w danym momencie dla siebie potrzebuje. To może być zabawa, rozmowa, przytulenie albo zwyczajna obecność i koncentracja na jego aktywności. Nie obawiajmy się, że okazując szacunek dla wyborów dziecka wychowamy egoistę skoncentrowanego tylko na swoich potrzebach. Na przygotowanym w ten sposób gruncie rozwija się człowiek, który w przyszłości będzie miał zaufanie do siebie i tworzył zdrowe relacje z innymi.


Wielu rodziców popełnia poważny błąd, traktując dzieci w sposób zero-jedynkowy. Zwracają się do dziecka z pozycji władzy oczekując, że będzie się ono zawsze słuchać, wykonywać polecenia, spełniać swoje obowiązki i generalnie chodzić jak w zegarku. Jeżeli nie spełnia tego rodzaju standardów, spotyka się z karą w postaci braku akceptacji i uznania. Dla dziecka jest to duży cios. W głębi siebie zaczyna myśleć i czuć „coś ze mną jest nie tak”. Tak rodzi się dystans między rodzicem i dzieckiem. Dziecko odbiera wówczas rodzica jak kogoś, kto jest przeciwko niemu. Z tego powodu w kontakcie z dorosłym reaguje buntem, wycofaniem, obojętnością lub ignorancją. Ta droga prowadzi donikąd. Powinniśmy zatem jako rodzice nauczyć się traktować poważnie świat dziecka czyli jego myśli, uczuć i zachowań. Jest to najlepsza gwarancja rodzicielskiego sukcesu. Przy okazji odkryjemy, jak wiele możemy się nauczyć od naszych dzieci.


Po czym poznać, czy rozwój własnego Ja przebiega prawidłowo?

Prawidłowy rozwój dziecka i jego własnego Ja możemy rozpoznać wtedy, gdy staje się ono bardziej aktywne w braniu tego, co jest mu potrzebne i odrzucaniu tego, co zbędne dla jego dalszego wzrostu. Warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób dziecko porusza się w swoim środowisku i jaki z nim nawiązuje kontakt. Czy jest to otwarty, spontaniczny i żywy kontakt? Czy może bardziej skrępowany, niepewny lub usztywniony? Poprzez branie i odrzucanie w kontakcie kształtuje się również dziecięce poczucie granic Ja, czyli świadomość tego, kim jestem i kim nie jestem. Dziecko zaczyna rozpoznawać wówczas swoje preferencje, upodobania, zdolności i zainteresowania. Wraz z upływem czasu jego wybory - co włączyć, a co odrzucić od własnego Ja - stają się coraz bardziej świadome. Dziecko rozwija się i zmienia w zdrowy sposób dzięki stałej wymianie z otoczeniem. Poprzez doświadczenia kontaktu dziecko tworzy względnie stały zestaw wartości, postaw i przekonań: kim jest i kim nie jest, kim jest Ty w relacji z nim i jaka jest jego natura, jaka jest jego zdolność do wchodzenia w relację ze środowiskiem oraz jak to środowisko odpowiada na jego potrzeby. Ważne jest, by interakcje dziecka w braniu i odrzucaniu w relacjach z innymi osobami były przez rodziców wspierane.


Do poradni zaprowadź nie dziecko, ale... samego siebie

Prawidłowe wykształcenie własnego ja dziecka nie jest możliwe bez wsparcia ze strony świadomych rodziców. Jeżeli rodzice sami nie mają kontaktu z własną emocjonalnością i ciałem, ich życie toczy się głównie na poziomie intelektu, unikają przeżywania uczuć np. smutku, lęku, złości i traktują własne ciała w sposób przedmiotowy, mechaniczny, wówczas nie będą w stanie wspierać integralnego rozwoju własnego dziecka. Nie będą w stanie po prostu zrozumieć dziecka i jego procesu rozwoju.


Co zrobić, jeśli z niepokojem odnajdujemy u siebie wiele cech niezintegrowanego wewnętrznie rodzica? Żyjemy obecnie w czasach, w których dostępna jest psychoterapia i warsztaty rozwoju osobistego. Są to bardzo konkretne narzędzia umożliwiające nauczenie się świadomego kontaktu z własnym ciałem i emocjami. Wiele razy w gabinecie terapeutycznym byłem świadkiem sytuacji, w których rodzice podejmujący pracę nad sobą po jakimś czasie doświadczali zmian nie tylko u siebie, ale również w zachowaniu własnych dzieci. Nie jest to żadna magia. Dzieci są zwyczajnie odzwierciedleniem własnych rodziców. To, nad czym pracuje rodzic w terapii, pomaga także dzieciom, ponieważ zmienia się świadomość i podejście rodziców do różnych sfer życia. Dzięki temu głębsza staje się relacja pomiędzy rodzicem i dzieckiem. Oprócz tego dziecko, czerpiąc ze świadomości rodzica, zaczyna łatwiej odnajdywać się w świecie swoich myśli, uczuć i procesów cielesnych. Na efekty nie trzeba długo czekać.

Krzysztof Pawłuszko, Instytut Gestalt
Certyfikowany psychoterapeuta, członek Instytutu Gestalt w Krakowie, European Association for Psychotherapy oraz Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt. Absolwent pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego.  Aktywnie udziela się na polu działań społecznych, między innymi w ogólnopolskiej akcji psychoedukacyjnej „Re:akcja w depresji” oraz jako twórca innowacyjnych projektów do osób wykluczonych społecznie.